Przymierzam się do kupna prawdziwego basu, ponieważ mój no name zaczyna się rozpadać. Wyskakują progi, gryf jest jak z gumy, przystawki pierdzą. Mam do dyspozycji jakieś 800 złotych. Chcę grać własną muzykę - razem z zespołem tworzymy nowy stary styl. Powiedzmy, że bardzo powolne, ale mocne granie. Bez szaleństw. Żaden death czy doom, bo mamy normalny wokal... trudno to nazwać. W każdym razie metal. Szczególnie skupiłem się na dwóch basach:
Cort Curbow V (uszkodzony lakier i używany, dlatego kosztuje 800 złotych):
http://guitarcenter.pl/catalog/bas/basy/5-strunowe/cort-curbow-v
Washburn XB120 (nowy)
http://guitarcenter.pl/catalog/bas/basy ... rn-xb120-b
Wolę basy czterostrunowe od pięciostrunowych. Mam jednak możliwość kupna pięciostrunówki wyższej o klasę. Czy warto?
Mam jeszcze kilka pytań:
1. Czy zamiast układu strun H E A D G można zastosować E A D G B? Czy to będzie brzmiało?
2. Co to jest korekcja Mk-2?
3. Co to jest Luthide? To w ogóle drewno?
4. Czy 26 progów w basie w ogóle się przydaje?
5. Czy przesiadka z Jazz Bassa na kosmiczny kształt i 5 strun może być trudna?
6. Luźne pytanie: wolicie grać na normalnie nastrojonej piątce czy na obniżonej czwórce?
O Washburna nie mam pytań, ponieważ jest mi bliższy niż Cort.
Ogólnie, jakie znacie opinie o tych gitarach? Która jest "lepsiejsza"?