2013-09-10, 17:06
Hmmm, u mnie to było tak, w podstawówce zwanej "pedałówą" zamęczano nas nauką gry na flecie prostym - taki mały dildopodobny gadżet wykonany z plastiku, w ówczesnych realiach do nabycia w kiosku za tygodniowe kieszonkowe. Gdzieś w okolicy 11 rż postanowiłem się przerzucić na instrument o "mocniejszym" brzmieniu - rodzinę mam "smyczkową", ale talentu do muzyki za nic, stąd wybór padł na gitarę akustyczną. Potem miał być elektryk, ale wyszło tak, że mając lat 15 zaopatrzyłem się w basik Jolana. No i tak się zaczęło ;). Przez kilka lat chodziłem na lekcje gry na basie, potem pogrywałem w paru zaprzyjaźnionych kapelach. Obecnie pogrywam dla siebie, czasem również na elektryku.
Ech, rozpiałem się, mam nadzieję że wybaczycie ;). IMHO - ani młody wiek, ani obecny w momencie poczęcia ę-ą talęt do grania dla przyjemności nie są wymagane. Ani jedno ani drugie nie jest w stanie zastąpić pasji do grania, która jako jedyna umie człowieka zmusić do ćwiczenia po nocach trudniejszych zagrywek, odkładania funduszy na struny zamiast na browar, czy też poświęcania czasu na grę na próbie zamiast na komputerze/baunsy na imprezie.
Ibanez RG 370DX - Ibanez SR 505 - Line6 TonePort UX2