Dzisiaj pierwszy raz gotowałem struny, to wypowiem się... Moje struny... no cóż były w hardcorowej sytuacji bo już półtora roku gościły na basie (z czego rok kurząc się u poprzedniego właściciela), więc ich brzmienie mieściło się gdzieś między bulgoczącą wodą a zarzynanym kotem. No cóż, do garnka wl...